piątek, 26 listopada 2010

Stanisław Kostka (propozycja na naszego patrona)

Stanisław Kostka, herbu Dąbrowa (ur. 28 października 1550 w Rostkowie koło Przasnysza, zm. 15 sierpnia 1568 w Rzymie) – polski jezuita, czczony w Kościele katolickim jako święty, patron Polski a także ministrantów oraz polskich dzieci i młodzieży.

stanisław kostka
Był synem Jana, kasztelana zakroczymskiego, i Małgorzaty z Kryskich. Miał 3 braci i 2 siostry. Ochrzczony został w kościele parafialnym w Przasnyszu. Do 12 lat uczyli go rodzice, a następnie jego nauczycielem był Jan Biliński (Bieliński).
W wieku 14 lat razem ze starszym bratem Pawłem został wysłany do szkół jezuickich w Wiedniu. Zamieszkał w przyszkolnym konwikcie ale niedługo potem zlikwidowano go i bracia musieli szukać domu gdzie indziej. Zamieszkali w domu luteranina Kinderberga, który zabronił jakiejkolwiek modlitwy, wprowadzania osób duchownych ani nawet wypowiadania się na temat religii w jego domu.
Stanisław połączył naukę z życiem religijnym. W grudniu 1565 roku ciężko zachorował. Bardzo pragnął przyjąć Komunię Świętą, ale Kinderberg nie chciał się zgodzić na wprowadzenie księdza. W nocy miał wizję, w której św. Barbara z dwoma aniołami przyniosła mu Komunię Świętą. Miał też drugą wizję, w której Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus pochyla się nad nim i składa mu w ramiona Dzieciątko. Rano wstał zupełnie zdrowy.
Stanisław pragnął wstąpić do zakonu Jezuitów, ale nie uzyskał zezwolenia rodziców. W sierpniu 1567 roku, pieszo, w przebraniu, uciekł z Wiednia. W pogoń za nim ruszył jego brat Paweł. Dotarł do Dillingen w Bawarii (około 650 km) i zgłosił się do świętego Piotra Kanizjusza. Ten wysłał go do Rzymu, gdzie święty Franciszek Borgiasz przyjął go 28 października 1567 roku do nowicjatu. Mając 18 lat[potrzebne źródło] złożył śluby zakonne. Marzył o misjach w Indiach. 10 sierpnia 1568 roku nagle zachorował na malarię i zmarł 15 sierpnia 1568 r. w Rzymie. Na jego pogrzeb przybyło bardzo wielu ludzi. Gdy Paweł przybył do Rzymu i zobaczył, jaką miłością wierni obdarzali Stanisława – nawrócił się. Był świadkiem rozchodzącej się sławy jego świętości.

Dominik Savio (propozycja na naszego patrona)

św. Dominik Savio (ur. 2 kwietnia 1842 r. w Riva di Chieri w okolicy Turynu – zm. 9 marca 1857 r. w Mondonio) – święty Kościoła katolickiego.


Dominik Savio został ochrzczony w dniu narodzin. Jego rodzicami byli: Karol Savio – rzemieślnik i Brygida Gajato – wiejska krawcowa. Niebawem ojciec wraz z rodziną przeniósł się do wioski Murialdo. Dominik uczęszczał do szkółki prowadzonej przez miejscowego proboszcza, a potem do szkoły w Castelnuovo d`Asti. Już w wieku 5 lat służył do Mszy Świętej. Znaczna odległość do kościoła oraz trudne warunki pogodowe nie przeszkadzały mu w posłudze oraz modlitwie. Zapytany czy nie boi się chodzić sam tak daleko, odpowiedział: "Nie jestem sam. Jest ze mną Najświętsza Maria Panna i mój Anioł Stróż." Dnia 8 kwietnia 1849 r. w Wielkanoc przyjął pierwszą Komunię Świętą. Ze strony księdza proboszcza był to akt odwagi, gdyż w owych czasach panowało przekonanie, że do sakramentów pokuty i ołtarza należy dopuszczać w wieku znacznie późniejszym.
Z okazji pierwszej komunii Dominik Savio napisał w książce do nabożeństwa następujące postanowienia:
1. Będę często spowiadał się i komunikował, ilekroć mi na to zezwoli mój spowiednik.
2. Będę święcił dzień święty.
3. Moimi przyjaciółmi będą Jezus i Maryja.
4. Raczej umrę niż zgrzeszę.
Dominik Savio pewnego dnia po generalnej spowiedzi i po Komunii Świętej napisał akt ofiarowania się Matce Bożej Niepokalanej i złożył go na jej ołtarzu: "Maryjo, ofiaruję Ci swoje serce. Spraw, aby zawsze było twoim. Jezu i Maryjo bądźcie zawsze moimi przyjaciółmi. Błagam Was, abym raczej umarł, niż bym miał przez nieszczęście popełnić choć jeden grzech."
W wieku 12 lat został przyjęty przez św. Jana Bosko do oratorium na Valdocco. W 1856 r. wraz z kilkoma przyjaciółmi założył Towarzystwo Niepokalanej, grupę chłopców zaangażowanych w młodzieńczy apostolat dobrego przykładu. Dominik był znany w Oratorium jako osoba gorliwie praktykująca i nie zaniedbująca okazji do modlitwy. Otrzymał dar kontemplacji, ekstazy i inne nadprzyrodzone dary.
Późną jesienią 1856 roku, Dominik Savio zaczął chorować. Jan Bosko wezwał lekarza, który stwierdził bardzo zaawansowaną chorobę płuc. Kiedy Dominik żegnał Jana Bosko i kolegów, ze łzami w oczach powiedział: "Ja już tu nie wrócę." – tak też się stało. Męczył się jeszcze kilka miesięcy. 9 marca 1857 roku, zaopatrzony Sakramentami Świętymi, kiedy ojciec czytał mu modlitwy o dobrą śmierć, chłopiec zawołał: "Do widzenia, ojcze! Do widzenia! O, jakie piękne rzeczy widzę!", po czym zmarł.